Czasami po prostu spotykasz kogoś i zaczyna grać muzyka. Rozstępuje się tłum, czas zamiera w miejscu a Frank Sinatra śpiewa It had to be you jak na starych filmach... mnie się to kiedyś zdarzyło (serio), tylko zamiast Sinatry bylo "passengers travelling to Warsaw...".
poniedziałek, 22 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
mi też, kiedyś: z agentem nieruchomości, kiedy szukałam mieszkania, to był mężczyzna idealny od pierwszego słowa, ach. no ale tzw. życiowe okoliczności były niesprzyjające.
tia, zawsze są jakieś tego typu okoliczności
Prześlij komentarz