rano nie było w domu mleka do kawy, co nie jest dobrym początkiem dnia i tenże fatalny standard utrzymał się niemalże do końca (zostało 8 minut)
dzisiaj, kochany pamiętniczku...
...napisałam nikomu niepotrzebny raport
...zapaliłam papierosa w schowku na materiały biurowe
...zjadłam ok. 1800kcal, z przewagą sałaty i rodzynek
...wysłuchałam narzekań mojego Ulubionego Prezesa (jest na ciężkich lekach, nie może siedzieć, nie może zrobić dla mnie wyliczeń, może gadać przez pół godziny przez telefon na tematy odległe od merytorycznych)
...spotkałam się z moją fundacją (1o kobiet, bez komentarzy plisss, wszystkie "zabawne" teksty już padły)
...poszłam na fitness spalić rodzynki
...wróciłam do domu i wyrównałam stratę kalorii
...postawiłam pasjansa i wyszedł
keep going - powiedziała Kate Moss
kuku - powiedziała Mei
dobranoc - powiedziała silly rabbit
czwartek, 17 stycznia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz